Nic tak nie burzy spokoju poranka jak dźwięk naciskanych klawiszy laptopa podczas gdy właśnie nalewam sobie kawę. Oznacza on, że Precious najprawdopodobniej już wstała i teraz przechadza się po klawiaturze komputera starając się, w miarę możliwości, pozamykać wszelkie otwarte dokumenty. Czasami podejmuje też próbę komunikowania się ze mną za pomocą nowoczesnych mediów pozostawiając wiele mówiące stwierdzenia typu „kjgr;hae;ifdhhhhhhhh” . Tym razem jednak zaprzestała zwyczajowych hołubców klawiszowych i, wyraźnie zafascynowana, z uwagą przyglądała się ekranowi. Jak co rano, wyświetlały się na nim najświeższe informacje.
- Czytałeś? – spytała mnie wyjątkowo poważnym głosem.
- Ale co? – odparłem, w cichości ducha licząc, że zamartwia się losem libijskich kotów, a nie aktualnościami z polskiej sceny politycznej.
- Co za pytanie! – prychnęła z wyrzutem – Afera jest, a Ty sobie po prostu robisz kawę!
- Zaraz tam afera – mruknął Snorkel podnosząc z wysiłkiem łeb z legowiska. –Afera to jest jak kurier karmy nie dowozi na czas, a to pewnie jakieś zwyczajne, codzienne zabawy polityków są.
- O nie, kochani – ze śmiertelną powagą stwierdziła Precious. – To jest baaaardzo poważne, taki „niekotyzm” jest nie do pomyślenia – zagrzmiała oskarżycielsko.
- Że co? – zdziwił się Snorkel. – „Niekotyzm”? Czyżby rząd dobrał się Wam do skóry i musicie zejść do podziemia?
Cichy śmiech Footsie zwisającej z miną leniwca zwyczajnego z gablotki zaintrygował nas wszystkich:
- Mała, jak zawsze, coś poplątała – parsknęła Footsie. – Chyba chodziło jej o „nepotyzm”. Nas się rząd nie będzie czepiał, bo ten od kota zaraz zrobi raban, że to jawny i bezprzykładny atak na jego kota.
Snorkel pokręcił głową.
- No dobra, może być nawet „nepotyzm”, ale ja dalej nic nie rozumiem – spoglądał na nas okrągłymi oczami. – Co to jest ten cały „nepotyzm”?
- Nepotyzm czyli wykorzystywanie rodzinnych powiązań do uzyskiwania nienależnych korzyści, załatwiania sobie lukratywnych posad i tak dalej – starałem się błysnąć erudycją, choć, podobnie jak Snorkel, dalej nie wiedziałem o czym mówi Precious.
- Nie czepiajcie się – żachnęła się Precious, unosząc dumnie ogon i spacerując po parapecie niczym modelka po catwalku. – Wiadomo przecież o co chodzi.
- Precious, może w końcu zdradzisz nam co Cię tak wzburzyło – zapytałem.
- Dobra, opowiem, tylko się skupcie – dumnie powiodła wzrokiem po wszystkich obecnych Precious. – Więc mąż bratanicy tego od kota załatwił u swojego teścia, czyli brata tego od kota, ułaskawienie swojego kumpla, z którym załatwiali jakąś lewą karmę czy coś takiego.
Zmarszczone czoło Snorkla jednoznacznie wskazywało na skrajny wysiłek intelektualny. – Zaraz, zaraz, powoli, bo już się pogubiłem – zamerdał nerwowo ogonem. – Wprawdzie „Wszystkie Labiki to jedna rodzina”, ale ja się trochę gubię w tych wszystkich koligacjach.
- Dobra, Snorkel – wyręczyła wszystkich Footsie. – Skoncentruj się, ok? Wyobraź sobie, że masz brata. Twój brat ma córkę. Córka ma chłopaka. I o nim właśnie mówi Precious – skończywszy, odetchnęła głęboko, jak zwykle zawstydzona brakami w wiedzy ogólnej Snorkla.
- Ok, ok, rozumiem – szybko zapewnił wszystkich Snorkel, choć w głębi ducha cały czas starał się zrozumieć, skąd niby miałby mieć brata. – Precious, kontynuj proszę – na chwilę przestał machać ogonem aby wesprzeć własne procesy myślowe.
- Co mam kontynuować? To Wam nie wystarczy? No przecież to skandal ! – ze zdziwieniem spojrzała na nas Precious.
- Ty się, mała, naprawdę bardzo niedawno urodziłaś – znów parsknęła śmiechem Footsie. – Jeszcze nie rozumiesz, że tu się zawsze wszystko załatwia w ten sposób? Cała sztuka polega nie na tym, żeby nie załatwiać, tylko żeby nie dać się złapać.
- Footsie, to nie jest właściwa lekcja demokracji – oburzyłem się. – Czego Ty ich chcesz nauczyć w ten sposób? Że wszystko można załatwić, byle znać właściwych ludzi i nie dać się złapać za rękę?
Snorkel, pojąwszy w końcu mechanizm opisany przez Footsie, zamerdał radośnie ogonem i wykrzyknął:
– Aaaaa! Kumam bazę! To tak, jak w zeszłym tygodniu było z Footsie i ze śmieciami! – zadowolony z siebie i własnej błyskotliwości zakręcił się w kółko.
Fakty zaczęły układać się w mojej głowie w coraz bardzie wyraźny obraz spisku wymierzonego przeciwko mnie:
- I teraz wszystko jasne, Wy niewdzięczne, manipulatorskie, podstępne, polityczne zwierzaki! – wykrzyknąłem, czerwieniąc się z wściekłości. - Czyli to nie Footsie wywróciła w zeszłym tygodniu, niby przypadkiem, śmieci, jak mnie swoim obłudnym mruczeniem zapewniała oczekując łaski. Jak zwykle, splądrowałeś go Ty, Snorkel! A ja, idiota, dałem się nabrać i wybaczyłem Footsie zamiast, zgodnie z zasadami, które obowiązują wszystkich, zrobić Ci szlaban na nagródki! Jesteście podli! – wysapałem, nie wiedząc kompletnie co z tym fantem zrobić.
Snorkel wbił ze wstydu wzrok w podłogę. Footsie schowała się za kanapą, czując, że tej sprawy nie da się już załatwić zwykłym mruczeniem. Precious patrzyła na mnie z zaciekawieniem, jakby testując czy w obliczu kryzysu domowego nadaję się na męża stanu. Uspokoiwszy się nieco, spojrzałem z odrazą na Snorkla i spytałem:
- Przyznaj się teraz, jak zorganizowałeś sobie załatwienie ułaskawienia przez Footsie?
Snorkel znów spuścił wzrok i wymamrotał:
- Obiecałem Footsie 80 nagródek. Dostała już 20, jako pierwszą ratę. W tym tygodniu powinna dostać kolejną porcję.
- No tak – chrząknąłem – nie dość, że niecnie wykorzystałeś moją słabość do Footsie, to jeszcze ją bezczelnie korumpujesz – zakończyłem, dramatycznie mierząc w Snorkla prokuratorsko wyciągniętym wskazującym palcem.
- Ale, ale….- zaczął nieśmiało bronić się Snorkel – to..hmm….właściwie nie był mój pomysł tylko….
Nim zdążył dokończyć , zdarzyło się coś niespodziewanego – Footsie wyskoczyła zza kanapy, podbiegła do Snorkla i wysyczała mu prosto w pysk:
- Ty się Snorkel odp…..l ode mnie, tak?! – aż jej wąsy zesztywniały z napięcia.
- No nie, tego już za wiele! – zakrzyknąłem. – Czy ten festiwal wulgaryzmów nigdy się w tym domu nie skończy???!
- Ale Footsie przecież tylko cytuje męża bratanicy tego od kota – przytomnie zauważyła Precious. – Ty się bardziej przejmuj jej kręgosłupem moralnym, a nie słownictwem. Chociaż, znając Twoją bezgraniczną miłość do niej – nie omieszkała zwyczajowo wypomnieć mi Precious – na pewno znów jej wybaczysz.
Spojrzałem prosto we wpatrzone we mnie, wielkie błękitne oczy Footsie i ……ogłosiłem powszechną amnestię. Wszyscy odetchnęli. Pozostało mi tylko zastanawiać się, cóż takiego przeskrobała Precious, skoro nawet nie próbowała oprotestowywać mojego dekretu. Cokolwiek to nie było, miałem pewność, że, zgodnie z doktryną „niekotyzmu”, winnym zgodnie zostanie uznany Snorkel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz