BOHATEROWIE BLOGA

niedziela, 27 marca 2011

Pójść z torbami, czyli o sztuce kupowania w drogich sklepach

Moje leniwe dosypianie w sobotni poranek należy do jednej z niewielu świętości, które Precious, Footsie i Snorkel starają się zazwyczaj szanować. Tym razem jednak o niechrześcijańskiej ósmej rano obudził mnie hałas nieustannie trzaskających drzwi wejściowych, podniesionych głosów i brzęczących monet.  Bardziej zainteresowany niż zeźlony, zszedłem na dół. Pod drzwiami kłębił się tłumek zwierząt – oprócz znanej trójki, w korytarzu dostrzegłem sąsiadkę Kreskę i labadorkę Sachkę, która przyjechała w odwiedziny do Snorkla aż z dalekiej Gdyni. Tym bardziej zaskoczyło mnie fakt, że, zamiast zajmować się swoim gościem, całemu zgromadzeniu ewidentnie przewodniczył właśnie Snorkel.
- Kasa policzona, ?! – spytał głośno. „Tak!!!” – odkrzyknęły chórem pozostałe zwierzęta.  – Czyli każdy ma 55 złotych – bierzcie więc torby i idziemy! – zakrzyknął. Szybko podbiegłem do drzwi blokując menażerii wyjście.
- Dobra – powiedziałem – zanim wyjdziecie chciałabym dowiedzieć się co tym razem wymyśliliście.
- To proste – wyręczyła Snorkla Sachka – idziemy sprawdzić, co można kupić za 55 złotych. Wygrywa ten, kto przyniesie największy koszyk.  
- Ale dlaczego akurat 55 złotych? – spytałem, spotykając się z szyderczym śmiechem całego zgromadzenia.
- Ty, jak zawsze, nic nie wiesz – prychnęła Precious.  – Nawet Sachka, mimo, że nie jest stąd, wie, że ten od kota poszedł na zakupy i wydał w jakimś sklepiku na Ochocie 55 złotych. No i powiedział, że to wina tego od piłki, że teraz jest tak drogo.
- Chwilka, przecież on mieszka na Żoliborzu, to po co pojechał na Ochotę? – mimo wczesnej pory, udało mi się błysnąć szybkim kojarzeniem faktów.
- Bo miał taką ochotę – wzruszył ramionami Snorkel. – Ważne jest to, że chcemy sprawdzić, czy faktycznie za 55 złotych można wypełnić tylko taki mały koszyczek.
- Do tego nawet sam nie umiał do niego zakupów wkładać – zaśmiała się Precious. – On tylko trzymał koszyk a ktoś inny go wypełniał. Ponoć do regału z nabiałem trafił za pomocą GPSa. Widać, że codziennie robi zakupy.
- A tak w ogóle, to co kupił? – spytałem, chcąc zyskać na czasie. Nie wiedziałem, czy ma zgodzić się na tę eskapadę, czy nie.
- Oj, takie tam podstawowe rzeczy – odpowiedziała Footsie. – Piersi z kurczaka, mąkę, dwa kilo cukru i coś tam jeszcze. Nic – podkreślam – nic dla kota nie kupił. – zakończyła dobitnie.
- Dwa kilo cukru??? – spytała Precious. – A kto codziennie zużywa dwa kilo cukru? Co on, bimber będzie pędził czy robił ciasto z piersi kurczaka?
- Koniec gadania! – zarządził Snorkel. – Torby w łapy i wychodzimy!
MINĘŁY DWIE GODZINY……..
- Już jesteśmy! – od progu zaanonsowały się zwierzęta. Każde z nich taszczyło ze sobą torbę, już na oko dużo bardziej wypchaną niż koszyczek z zakupów polityka, które zdążyłem w międzyczasie obejrzeć w Internecie. Po charakterystycznym logo na reklamówkach zorientowałem się, że w większości zakupy zrobiono w jednym z dyskontów.
- Ale czemu wybraliście „Biedronkę” – zapytałem.
- Jak to dlaczego? – zdziwiła się Footsie. Przecież ten od kota wyraźnie zaznaczył, że to sklep dla ubogich. A my się przyzwyczajamy – mam Ci przypomnieć naszą rozmowę na temat twojej przyszłej emerytury z OFE? – rzuciła z wyrzutem.
Podczas, gdy zwierzęta zaczęły porównywać ceny i zawartości swoich toreb, z zaniepokojeniem zauważyłem, że nie ma wśród nas Snorkla. Już miałem o niego zapytać, gdy otworzyły się drzwi i oczom naszym ukazało się gigantyczne pudło, popychane nosem przez labradora. Gdy zajrzeliśmy do środka, okazało się, że wypełnione jest prawie w całości różnymi nieznanymi produktami spożywczymi, których opakowania oznaczone zostały nazwami w języku naszych sąsiadów. Na nasze nieme zaskoczenie Snorkel, ledwo dysząc, odparł ze zdziwieniem w oczach:
- Nu szto tak smotricie, rjebiata? Pakupków wy nie widzieli? Kak wy chocieli tansze kupowac, na bazar nużno idci!


87799f8129ebbd85445496800240d46f