BOHATEROWIE BLOGA

sobota, 19 marca 2011

„Bul nadzieji” czyli o szlachetnej ortografii słów kilka


Śniło mi się, że piszę w szkole dyktando. Co za horror! Obudziłem się z niemym krzykiem, nie mogąc sobie przypomnieć właściwej pisowni wyrazu „gżegżółka”. Ku mojemu zdumieniu, po otwarciu oczu głos nauczyciela dyktującego kolejne zdania rodem z horroru wcale nie milkł! Zaniepokojony stanem mojego umysłu zbiegłem szybko po schodach. Moim oczom ukazał się niecodzienny widok – pod kanapą, w rzędzie siedziała Precious, Footsie, Kreska (nasza urocza sąsiadka – wyżliczka niemiecka) i ich dawno nie widziany kolega – Baster, arystokratycznej postawy i manier wyżeł weimarski. Wszystkie zwierzęta w kompletnej ciszy i pełnym skupieniu notowały coś na kartkach, podczas gdy Snorkel z miną srogiego nauczyciela przechadzał się od ściany do ściany, głośno i dobitnie wyszczekując: „Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bólu i w nadziei na pokonanie skutków katastrofy”.
- Co wy wyprawiacie? – zapytałem zdezorientowany. Zamiast konkretnej odpowiedzi usłyszałem syczące „ciiiiiiii”, po którym Snorkel bez zwracania na mnie najmniejszej uwagi, kontynuował dyktando. Zrezygnowany, wpełzłem do kuchni aby zrobić poranną kawę. Popijając ją wolnymi łykami, czekałem na zakończenie tej farsy. Gdy w końcu Snorkel zebrał kartki od całej, wyraźnie teraz rozluźnionej, czwórki, ponowiłem swoje pytanie o sens tej porannej zabawy.
- To nie zabawa – z poważną miną zakomunikowała Footsie. – Szykujemy się powoli do startu w kolejnej kampanii prezydenckiej – stwierdziła z dumą, a pozostali milcząco przytaknęli.
- Ale przecież to dopiero za 3 i pół roku! Poza tym co ma do tego dyktando, które tu sobie urządziliście? – spytałem ze zdziwieniem w głosie. Moje zdziwienie wywołało jeszcze większe zdziwienie całej menażerii:
- Zamiast pisać po nocach bloga i zalewać znajomych swoimi wątpliwej głębi przemyśleniami na fejsbuku, mógłbyś czasem obejrzeć jakieś wiadomości. Nie wiesz, że mamy w Polsce stan I Wojny Ortograficznej? – z wyrzutem spojrzał na mnie Snorkel.
- Jakiej znowu wojny? O czym wy mówicie? – moje zaskoczenie rozwijało się w postępie geometrycznym.
- Ten od polowań zastosował nowatorskie rozwiązania ortograficzne wpisując się do księgi kondolencyjnej w ambasadzie Japonii – z wyraźną dezaprobatą oświecił mnie Baster. – W efekcie ten od kota wyzwał go na pojedynek ortograficzny mówiąc, że w wyborach prezydenckich wszyscy kandydaci będą musieli pisać dyktando. Więc zaczęliśmy się przygotowywać, czas w końcu na zmianę rządów z ludzkich na zwierzęce – podsumował, ku wyraźnemu aplauzowi Precious i aprobacie pozostałych. Widząc mój niedowierzający wyraz twarzy, rzucił od niechcenia: - Napisał: „łączymy się w BULU i NADZIEJI”. Dokładnie tak – „u” otwarte i „j”. Dramat! – skwitował, patrząc kątem oka, czy jego lekko arystokratyczny akcent zrobił odpowiednie wrażenie na Kresce.
Zdrętwiałem. Cała moja walka o nieużywanie wulgaryzmów i poprawną polszczyznę mogła lec w gruzach! Z drugiej strony, jeśli dzisiejsze poranne dyktando, podyktowane (nomen omen) wizją walki o prezydenturę, miałbym zawdzięczać piastującemu najwyższy urząd, to czemu nie? W końcu liczy się efekt, a nie motywacja do jego osiągnięcia.
Obawiając się jednak, że niedostatki wiedzy naszego Prezydenta mogą u moich podopiecznych zaowocować spadkiem szacunku dla urzędu, zacząłem nieśmiało tłumaczyć tę sytuację:
- Słuchajcie, ten od polowań to stara arystokracja i szlachta, może on używa jakiegoś starocerkiewnosłowiańskiego dialektu i tam pisze się „nadziei” przez „ji”? – zaryzykowałem.
- Taaaa….- z przekąsem mruknęła najbardziej rodowodowa z nas wszystkich Kreska – ale jak widzę „bul” to aż mnie wszystko wewnątrz boli. Sąsiad, na żarty przez samo „ż” ci się zebrało?” – spojrzała na mnie z lekceważącą wyższością, kątem oka rejestrując zachwycony wzrok Bastera. – Z bólem muszę stwierdzić, że tego się nie da obronić.
- Dla równowagi – pisnęła Precious – Temu od kota wytknęli, że coś kiedyś napisał o „OBIATACH” zamiast „obiadach”.
- O czym? – spytał Snorkel – Może o „OPIATACH”, czyli pochodnych opium ? To i owszem, tłumaczyłyby jego stan umysłu i ducha w trakcie kampanii prezydenckiej – mruknął ze zrozumieniem.
- Chcecie mi powiedzieć, że ortografia to jakiś kompletny przeżytek i nikt już jej nie stosuje? – zaniepokoiłem się.
- Nie „nikt”, tylko politycy – sprecyzowała Kreska. – I dziennikarze – dorzucił Baster. Nawet ziomale od graffiti już wiedzą, że „HWDP” to akronim z gruntu ortograficznie niepoprawny. Natomiast lektura choćby barów, czyli ruchomych pasków w telewizyjnych stacjach informacyjnych potrafi budzić ortograficzną grozę.
- Może to kwestia wszechobecnego pędu i natłoku informacji? Piszą szybciej niż myślą? – zaczął teoretyzować Snorkel.
- Wiesz co? To zróbmy test – zaproponował Baster. Napiszesz najszybciej jak potrafisz: „Bez bólu zjem pięć porcji karmy w nadziei na szóstą”.
Snorkel z wywieszonym językiem spełnił jego życzenie. Gdy tylko skończył pisać wyrwałem mu kartkę z łapy, w obawie o możliwą kompromitację przed zaprzyjaźnionymi wyżłami. Niesłusznie.
Snorkel może spokojnie startować w kampanii prezydenckiej. W nadziei na uniknięcie bólu porażki, uczyniłem Footsie szefem jego komitetu wyborczego.