BOHATEROWIE BLOGA

środa, 2 marca 2011

Anihilacja, czyli wyjście smoka albo sztuka walki bez walki.

Lubię niedzielne śniadania. Snorkel też je lubi (jak i wszystkie inne posiłki). Precious je lubi. Nawet Footsie, z natury samotniczka, wpada na chwilę pożuć swojego ZiwiPeaka, wymieniając się z nami od niechcenia uwagami na temat minionego tygodnia. Ale tej niedzieli było nieco, hmm, powiedzmy, że...inaczej.
Niczego nie przeczuwając, rozpocząłem tradycyjny rytuał napełniania misek. Jak zwykle, wzrok Snorkla nie odrywał się od wędrującej miski. Zawsze wiedziałem, że podejrzewa mnie o podkradanie jego karmy, więc woli mieć wszystko na oku. Zgodnie ze swoim zwyczajem, a właściwie nieposkromionym apetytem, cały posiłek pochłonął w około 20 sekund, po czym rozsiadł się przy kominku i rozpoczął naszą niedzielną pogawędkę:
- Wiecie, że Precious nie jest prawdziwym Syjamem? 

- Jak to???!!! – krzyknęła Precious, o mało nie udławiwszy się kęsem BARFa.
- Normalnie – ciągnął niewzruszenie Snorkel – Grzebałem z nudów w Internecie po kocich stronach, żeby czegoś więcej się o Was dowiedzieć. I każda hodowla opisuje Foreign White jako kota orientalnego, a nie syjamskiego.
- Bzdura!!! Jestem Syjamem!!!
– wykrzykiwała Precious, a jej drobne ciało aż drżało od z trudem hamowanego wzburzenia. – Białym, unikalnym Syjamem!!!
- Kochanie, głupia sprawa, ale chyba jednak hodowcy wiedzą co piszą – z udawanym smutkiem i odpowiednio słodkim głosem skomentowała doniesienia Snorkla Footsie, czystej krwi kot syjamski starego typu. – Poza tym i tak powinnaś się cieszyć – mogło się okazać, że jesteś psem – zażartowała swoim zwyczajem.
Wtedy stało się coś niespodziewanego. Precious wykonała cztery piruety wokół własnej osi, dopadła swojego pluszowego misia, w mgnieniu oka wyszarpując w nim dwie imponujące dziury i z impetem wskoczyła na parapet, literalnie rozbijając nos na szybie. Odwróciła się i, dysząc z wściekłości, zakrzyknęła:
- To kampania nienawiści skierowana przeciwko mnie! Zmówiliście się! W każdą niedzielę ta sama śpiewka – "a Precious to, a Precious tamto". 

Teraz próbujecie mnie anihilować – tak – A-N-I-H-I-L-O-W-A-Ć!!!! Nie mam zamiaru tego dłużej znosić. Życzę smacznego, bawcie się dalej sami!

To powiedziawszy, nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, z prędkością światła pokicała po schodach na górę i zaszyła się w sypialni.
Oczy Footsie stały się jeszcze większe niż zwykle i zacząłem się obawiać, że za chwilę zajmą jej całą twarz. Snorkel z przerażeniem zaczął się nerwowo drapać za uchem, patrząc na mnie przy tym pełnym zaskoczenia wzrokiem. A ja…a ja kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć, zastygłszy z tostem zawieszonym w pół drogi do ust. "Cóż u diabła się właśnie wydarzyło???" – zahuczało mi w głowie. Pierwsza ochłonęła Footsie:
- Wiem chyba co się stało – powiedziała cicho
Precious rano włączyła sobie radio ZET i zaczęła słuchać śniadania politycznego z tą od szpilek. W pewnym momencie ten, co zawsze broni tego od kota powiedział coś mniej więcej takiego jak Precious, poczym ni stad ni z owąd wstał i wyszedł ze studia w środku audycji. Normalnie uciekł! No i chyba Precious spodobała się taka dramatyczna scena.
- Ale o co chodziło jej z tą "anichybilicytacją" ?
– zapytał wciąż jeszcze kompletnie zszokowany Snorkel.
- "Anihilacją" – poprawiła go Footsie – to znaczy, że Precious uważa, że chcemy ją wykończyć.
- Wykończyć? Co Ty jej do tego BARFa dodajesz, że złapała taką jazdę? – z wyrzutem spojrzał na mnie Snorkel.
- Nic, słowo! – uderzyłem się w piersi – Przecież wiecie jak nad nią się trzęsę. Tauryna, witaminki, olej, wszystko odmierzone co do 0,01 grama. Nie mam pojęcia co ją ugryzło – szepnąłem, autentycznie nie znając odpowiedzi.
Footsie zastrzygła wąsami, co oznaczało intensywną pracę szarych komórek, po czym stwierdziła:
- Nic nie rozumiecie. Ten, co rano wyszedł z radiowego studia, zwyczajnie uniknął walki. Pod byle pretekstem udał, że się obraził, prysnął i teraz czeka, że wszyscy będą go przepraszać i niańczyć. Gwarantuję Wam, że na to samo czeka Precious. Ot, to taki sposób na zwrócenie na siebie uwagi i załapanie się na ekstra miskę.
- Miskę, powiadasz….- oczy Snorkla zaszkliły się na samą myśl o takiej ewentualności – Footsie, weź coś powiedz o moim pochodzeniu, albo jeszcze lepiej – powiedz, że nie mam potencjału wystawowego… - Nie kombinuj! – zatrzymałem rozpaczliwie Snorkla, który już zbierał się do ostentacyjnego pójścia śladami Precious – na dziś mam dość politycznych histerii!
Snorkel zastygł w pół kroku, bynajmniej nie z powodu mojego ostrzeżenia. Na schodach stała Precious, obdarzając nas pogardliwym spojrzeniem. Zapadła cisza. Precious, niczym zdobywczyni Oscara płynąca po czerwonym dywanie, zeszła na dół i dystyngowanym krokiem podeszła do kanapy. Wskoczywszy na nią usiadła w swojej najbardziej wystudiowanej pozie i oznajmiła wyniosłym głosem: 

- Sprawdziłam na stronach sędziowskich. SIA w67. To moja rasa. Czysty kot Syjamski, tyle, że o unikalnym kolorze sierści. Od dziś macie się do mnie zwracać per "Lady SIA". Wskazówki dotyczące mojego planu żywienia oraz groomingu przekażę później. To powiedziawszy, ponownie opuściła nasze towarzystwo udając się na południową drzemkę.
- O żesz... - szpetnie zaklął Snorkel – wolałem już jak była obrażonym orientalem. 

Footsie popatrzyła na mnie znaczącym wzrokiem i spytała:
-Masz jakąś książkę na temat anihilacji białych Syjamów?

Brak komentarzy: